ko lipe
no raj na ziemi;] przepiekna wyspa bialy piasek, niebieska woda usmiechnieci ludzie, bylo troche chmurek- no ale sorry - pora deszczowa;]
bylam tam lacznie 3 dni, pierwszego przyplynelismy speed boat.. bo oczywiscie poza sezonem zwyke lodki nie kursuja... ten niski sezon jest tani i drogi zarazem... bo domek na plazy 3 razy tanszy niz w sezonie.
na calej wyspie po angielsku mowil tylko 1 lokals.. a dokladniej to prawie lokals bo kolo byl z indii;]
oczywiscie targowalam sie jak moglam o wszystko.. poor student form Poland;]
pierwszy dzien uplynal mi na plywaniu w tej niebiansko niebieskiej i cieplej (!) wodzie.. nie to co u nas.. wejdziesz i jak za dlugo posiedzisz to katar gotowy.. tam woda miala jakies 25 stopni...temp. powietrza nie zchodzila ponizej 30...
pozwiedzalam sobie wyspe.. niestety komercja dopadla i to miejsce.. w ciagu 2 lat powstala tu masa bungalows'ow... ciagna sie przez wszystkei plaze...oczywiscie powstaly tez kurorty o wyzszym standardzie - moj standard np przewidywal mrowki, prad od 6 po poludniu i brak sufitu w lazience;] ale i tak mi sie bardzo podobal;]
turystow podobno jest ttu masa w listopadzie- no ale ze niski sezon to po naszej stronie wyspy turystami bylismy tylko my - reszta sami lokalsi;]
w glebi wyspy jest wiska lokalsow- zyja sobie oni w blaszakach.. bardzo skromnie.. czekaja wszyscy na turystow;] wzbudzalam ogolne zainteresowanie bo chyba nikt sie tam nie zapuszcza;] co sie rzuca w oczy- najawazniewjsza rzecza tutaj jest telewizor, i antena satelitarna.. jedna miala nawet wlasne ogrodzenie - zdaje sie ze posidanie telewizora swiadczy o zamoznosci danej rodziny.. coz bez lazienki ale telewizor jest;]
na wyspie jest pelno psow i kotow - 2 z nich zawsze spaly przy moim bungalowsie...
wieczorem dostalam od ludzi u ktorych wynajmowalismy domki za darmo do jedzenia kraby.. no piewrwszy raz mialam cos takiego na talezu - jakas dziewczynka dala mi szybka lekcje dostawania sie do tego co trzeba, no i musze przyznac ze smaczne;] - sea food rulez!:)
no wiec 1 dnia byl chillout a drugiego dnia utargowalam z panem wycieczke na plywanie w maskach posrod raf koralowych. bylo super - rybki nemo nie znalazlam ale bylo pare innych ciekawych i bardzo kolorowych;]
pan nas tez zabral na pare pieknych malych plaz - caly dzien plyweania i siedzenia na lodce... no zjaralo mnier troche;]
3 dnia poznawalam dalsze uroki wyspy, gadalam z lokalnym panem z indii a i spotkalam babeczke z usa co uczy tam w szkole angielskiego - dziwna strasznie- bez przerwy gadala o ptasiej grypie i o tym ze sie zaraz zarazi od lokalsow...coz...
4go dnia rano juz wyjezdzalismy- ile mozna sie byczyc:P no i akurat zaczego padac;]
next - Trang;]